Uwielbiam świeże daktyle! Najbardziej smakują mi te odmiany Medjool, które są miękkie, delikatnie rozpływające się w ustach i cudownie słodkie. Są totalnym przeciwieństwem daktyli, które zamówiłam w sklepie ze zdrową żywnością- tamte są poszarpane i twarde, przez co wcale po nie nie sięgam. Zużywam je tylko z przyzwoitości do zrobienia kulek mocy czy kremu daktylowego. A dzisiaj chciałabym podzielić się z Wami ulubionym przepisem na nadziewane daktyle. Nadziewamy tylko te świeże, bo tylko one się do tego nadają.
Mnóstwo przepisów na nadziewane daktyle znajdziecie w książkach kucharskich – niektóre przepisy są wspaniałe np. na daktyle oblane czekoladą (ten pomysł jak najbardziej popieram), inne nadziane są migdałami czy innymi orzechami (szanuję i polecam), a inne boczkiem (brrr, nie lubię połączenia mięsa z owocami).
Ja uwielbiam połączenie daktyli i masła orzechowego oraz daktyli i masła migdałowego. Ta dwuskładnikowa kompozycja jest przepyszna. Z dodatkiem czekolady- czy posypane czy polane czekoladą są fantastyczne, ale ze szczyptą soli morskiej… o mamo! To jest poezja!
Weganie twierdzą, że to połączenie to taka zdrowsza wersja snickersa. Moim zdaniem to nie jest dokładnie to samo, ale jest naprawdę wspaniałe. Nadziewane daktyle to jedna z tych słodkich przekąsek, które mogę jeść na legalu będąc na diecie trzymającej w ryzach hormony tarczycy. Mój dietetyk i endokrynolog powinni być ze mnie dumni.
Składniki:
- 10-15 świeżych daktyli Medjool
- kilka łyżek masła orzechowego lub migdałowego
- 2-3 duże kostki gorzkiej czekolady lub jeśli są to małe kosteczki to ok 2 rządków
- duża szczypta soli morskiej w płatkach
Przygotowanie:
- Daktyle naciąć i wyjąć z nich pestkę. Delikatnie otworzyć po to, aby w środku zrobić miejsce na nadzienie.
- Do każdego daktyla nałożyć porcję masła orzechowego, posypać czekoladą i odrobiną soli morskiej.
Smacznego!