W upały najwięcej wypijam wody, bo najlepiej gasi pragnienie. Czasem jest to zwykła mineralka, czasem z dodatkiem mięty i plasterków cytryny. Są takie dni, kiedy w mojej wodzie lądują sezonowe owoce, bo ładnie to wygląda i chętniej wypijam taką wybajerzoną wodę. Zdarzają się jednak takie dni, kiedy zamarzy mi się kawa. Przyznaję, że jestem zdecydowanie z frakcji herbacianej a kawę piję rzadko. Zazwyczaj gdy sił mi brak, oczy się same zamykają a obowiązki wzywają wychodzę na szybki spacer lub małą przebieżkę wzdłuż rzeki a po powrocie funkcjonuję już normalnie. Jednak jak temperatura na dworze sięgała prawie 40 stopni to ani szybkich spacerów ani przebieżek nie brałam pod uwagę. Jedyne o czym marzyłam to kawa. Mrożona kawa z mlekiem i lodami. W ślimaczym tempie dopełzałam do sklepu, kupiłam lody i równie powoli wróciłam do domu. Swoją drogą dźwięk blendera kruszącego lód też całkiem nieźle stawia na nogi! Po kilku minutach mogłam już delektować się smakiem mrożonej kawy, a po kilkunastu poczułam, że znowu odżywam.
Do kawy nie dosypywałam już cukru, lody i bita śmietana zupełnie mi wystarczyły. Jeśli potrzebujecie dosłodzić, proszę bardzo- przepis to tylko inspiracja.
Składniki: na 2 porcje
2 porcje espresso, ostudzonego
15-20 kostek lodu
2 gałki lodów śmietankowych
mleko (tyle, aby dopełnić szklanki, ok. 1,5 szklanki)
Dodatkowo:
1/2 szklanki śmietanki 30%
2 łyżki brązowego cukru
2 kostki gorzkiej czekolady
Przygotowanie:
1. Śmietankę ubić z cukrem na sztywno, odstawić do lodówki. Czekoladę drobno posiekać.
2. W blenderze pokruszyć lód. Można też przesypać go do woreczka, zawinąć w ściereczkę i pokruszyć wałkiem, mocno uderzając w worek z lodem.
3. Lód przesypać do szklanek, dodać po gałce lodów śmietankowych, wlać espresso i uzupełnić szklanki zimnym mlekiem. Nałożyć porcje bitej śmietany i posypać czekoladą.
Smacznego!