Ostatnio w sieci znowu został poruszony temat niejadków. Głównie chodziło o to, że mamy „jadków” nie rozumieją problemu, a najlepiej niech nie udzielają rad. Najlepiej żadnych, bo ich rady są, za przeproszeniem, o dupę potłuc. Nieprawda! To, że jedna, druga, trzecia,…, pięćdziesiąta rada nie zadziała nie oznacza, że nie zadziała pięćdziesiąta pierwsza. Uważam, że warto dzielić się swoimi spostrzeżeniami i tym co się sprawdziło. Na etapie rozszerzania menu Natalki tez byłam załamana, nowe dania nie wzbudzały entuzjazmu (poza owocami), najlepsze było mleko, a przecierane zupki i warzywa służyły głównie do namaszczania ciała i krzesełka do karmienia. Rozpiska od położnej dotycząca rozszerzania diety więcej mi nerwów naszarpała niż przyniosła pożytku. W związku z tym naprawdę uważam, że najważniejsze jest poznanie dziecka i kierowanie się intuicją… ale nie o tym dzisiaj chciałam.
Dzisiaj chciałabym zaprosić Was i Wasze maluchy na brukselkę, a dokładniej na mikro brukselkę. Zwykła brukselka rzadko kiedy jest atrakcyjna dla dziecka. Przegotowana bywa gorzkawa, a do tego ma specyficzny zapach i smak. Rozwiązaniem są maleńkie brukselki, wielkości wiśni lub nawet ciut mniejsze. Są delikatniejsze w smaku, gotują się ok. 6-8 minut, podane z masłem i sezamem są naprawdę smaczne. Malutkie brukseleczki są dla dziecka dużo bardziej atrakcyjne niż ich standardowe odpowiedniki. Na moją córkę zawsze dobrze działają mniejsze egzemplarze- chętniej po nie sięga i krócej trwa proces namawiania, żeby spróbowała nowości. Zawsze ma prawo nie jeść nowości jeśli jej nie posmakuje, ale staram się ją zachęcić, żeby chociaż spróbowała. I tutaj pełen sukces! „Malutkie kapustki” (bo tak je nazywa) spodobały jej się wybitnie. Zostały pogłaskane, wycałowane, a na końcu pożarte za smakiem. A Wy macie w sobie tyle miłości do jedzenia? 🙂
Składniki:
2 szklanki malutkich brukselek
1 łyżka masła
1 łyzka sezamu, używłam nieobłuszczonego
sól
Przygotowanie:
1. Brukselki dokładnie umyć, oczyścić z pozostałości ziemi, piasku. Przełożyć do garnka, zalać wodą aby całe były dokładnie przykryte, wodę bardzo delikatnie osolić. Gotować 6-8 minut do miękkości, po prostu sprawdzić widelcem. Gorącą wodę odlać, brukselki zalać zimną wodą aby zachowały piękny kolor.
2. Na patalni rozpuścić masło, przełożyć brukselki i dokładnie wymieszać. Posypac sezamem.
Uwaga: Natalia najbardziej lubi gotowane brukselki oprószone wiórkami masła. Do tego sezam w osobnej miseczce, sama lubi posypywać. Danie od razu wymieszane pozbawione jest magii.
Smacznego!
Wielu dorosłych też nie lubi brukselki, to takie „kontrowersyjne” warzywo 😉
Dzieci mojej psiapsiółki zdecydowanie należą do niejadków. Przekonać ich do czegoś nowego to wielka sztuka. Ze starszym więc zawarłam pakt, że jak mu oś dam, musi spróbować. Jak mu nie zasmakuje, może nie jeść więcej, ba! Wypluć może nawet. Ale niech chociaż spróbuje. Czasem, działa, czasem nie, ale warto próbować 🙂
też tak czasami robię! dziecko może wypluć, ale niech chociaż spróbuje, nawet najmniejszy kawałeczek; czasem daję do wyboru czy woli spróbować ten większy czy mniejszy:) Metoda zazwyczaj działa