Moje pierwsze spotkanie z pierogami z soczewicą było dawno temu i nie była to miłość od pierwszego wejrzenia. W studenckim barku serwowano bezsmakowe pierogi z podejrzaną ciemną zawartością. Mój studencki barek o lata wyprzedził ustawę o zdrowym odżywianiu w szkołach i już wtedy dziadował na soli. Studencką przygodę z pierogami szybko wyparłam ze świadomości. Kilka lat później takimi pierogami częstował mnie mój szwagier. Dosyć sceptycznie do nich podeszłam, ale spróbowałam. To były moje pierwsze jadalne pierogi z soczewicą. Od tamtej pory eksperymentowałam z farszami na bazie soczewicy i na tym etapie mogę śmiało powiedzieć, że uwielbiam pierogi z soczewicą. Odpowiednio doprawione są pyszne. A uwierzcie mi, naprawdę niewiele trzeba, żeby doprawić soczewicę- sól, pieprz, odrobina ziół. Ja pierogi lepię szybko z małpią zręcznością, więc tych dwadzieścia parę pierożków to pestka, a w zasadzie jeden obiad :)