O zgrozo, parówki!- pomyśli nie jedna osoba. Tak, parówki, ale jadalne- mówię na to ja. Normalną parówkę, z mięsa, bez konserwantów i innych dziwactw w składzie ciężko dziś uświadczyć. Jak tylko przestałam szukać jadalnych parówek, to się akurat znalazły. I nie są to parówki dla dzieci, bo te po analizie składu zaklasyfikowałam do niejadalnych. Parówki jem rzadko, raz na pół roku jak mi się zamarzy śniadanko z dzieciństwa, kiedy jeszcze wędliny robiło się z mięsa i przypraw. Śniadanko z dzieciństwa, zanim na jakiś czas nie obrzydził mi ich brat cioteczny: Brat: A Ty wiesz z czego są parówki? Ja: Nie Brat: Parówki to obcięte krowie cycki! Ja: Fuuuu I tak po tej szokującej porcji wiedzy, jako niespełna 4-latka odmówiłam jedzenia parówek. No bo kto chciałaby jeść krowie cycki! Dopiero jakiś czas później mama mnie uświadomiła, że brat mnie wkręcił. Nie pierwszy raz i nie ostatni; bracia po prostu tacy są:)