Gotowanie dla dzieci to wyzwanie! Nie chodzi mi nawet o dobór potraw czy ładną prezentację na talerzu. Chodzi mi o dynamicznie zmieniające się upodobania kulinarne. Danie, które zachwyciło dziecko w zeszłym tygodniu, w tym nie robi na nim żadnego wrażenia. A co gorsze- odsuwa od siebie talerz i powiada, że nie będzie jeść. Można się wygłupiać i mówić, że dobre, pyszne, Panu Misiowi smakuje, a dziecko i tak zakryje buzię rączkami i wtedy już wiesz- jedzenia nie będzie. Dla wielu kobiet jest to trudne, bo się starały, specjalnie gotowały, a tu taka gwałtowna odmowa. Grunt to nie brać tego do siebie. Jak dziecko ominie jeden posiłek, nic mu nie będzie. Ze smakiem zje następny, zwłaszcza jak wróci dotlenione ze spaceru. U mnie właśnie w niełaskę popadły jajka na twardo, które córka chętnie pochłaniała jeszcze ze dwa tygodnie temu. Dwa podejścia do tematu i na razie dałam sobie spokój. Poczekam, aż ją znowu najdzie. Tymczasem dziś przygotowałam dla niej puszysty omlecik z żółtym serem i zielonym groszkiem. Pycha! Zawsze dla siebie robię drugą taką samą porcję.