Pierwsze półtora miesiąca Natalii w punkcie przedszkolnym minęło nam spokojnie. Raz coś podłapała, dostała gorączki i spędziła trzy dni w domu. Udało się ją doprowadzić do ładu domowymi sposobami. Ostatnio znów coś przywlekła. I znowu w ruch poszły domowe syropy, maliny, czosnek itp. Do tego dużo wygrzewania, moczenia nóg w gorącej wodzie z gorczycą, nacierania, inhalacji i mnóstwo odpoczynku. Przy różnych infekcjach spada apetyt, organizm koncentruje się na walce z intruzami. Jednak jak tylko udaje się sytuację jako tako opanować staram się podsuwać córce naturalne soki owocowe, czyste lub przecierowe. Na szczęście pije je ze smakiem więc mogę poszaleć z różnymi kombinacjami smaków. Jest tylko jeden warunek- do soku MUSI być włożona słomka! Bez niej życie traci sens... Sok z dzisiejszego przepisu jest naturalnie słodki, nie ma potrzeby dosładzać go cukrem czy inną substancją słodzącą. Jeśli dzieci mają opory przed buraczkiem warto zacząć od jego minimalnej ilości i stopniowo zwiększać jego udział w soku.