Papierówki to jedne z pierwszych jabłek pojawiających się w naszym sadzie. Są nieduże, słodko- kwaśne i niezwykle delikatne. Ta ich delikatność czasami mnie drażni, bo w drodze do domu potrafią się bezczelnie poodgniatać od siebie nawzajem i po krótkim czasie dostają brązowych plam. W związku z tym podróżują jak jabłkowe burżujstwo, bo jako jedyne jadą w koszyku wyłożonym ściereczką, w niedużej ilości (do 20 sztuk), aby po przyjeździe do domu wyglądały nadal apetycznie. Delikatność można papierówkom wybaczyć bowiem pachną nieziemsko! Jest to jeden z tych aromatów przy którym zamykam oczu i czuję błogość. Taką ogromną, nieskończoną błogość i poczucie, że jest dobrze. Dzisiejsza lemoniada z papierówek jest idealna na wszelkie upały. Dodatek mięty, limonek i dużej ilości lodu sprawia, że nawet największe tropiki w miejskiej dżungli nie będą nam straszne!