Kupiłam piękną młodą marchewkę jeszcze z nacią. Ślicznie wyglądała! Po wielkiej fali achów i ochów nad żywym kolorem, kształtem i jędrnością przyszedł czas brutalności i sprawnie ukręciłam wyjątkowo bujną nać. Napatrzyłam się, teraz czas jeść. Marchewki w towarzystwie leszcza i młodych ziemniaków trafiły do piekarnika. Mycie i krojenie warzyw plus czas potrzebny na zajęcie się rybą to jakieś 15 minut. Nawet 15 spokojnych minut, bo dziecko cicho bawiło się w drugim pokoju. Za cicho... Wszystkie misie zostały nakarmione borówkami. Wszystkie misie (pomimo protestów) miały przymusowe zabiegi odmładzające w pralce, a teraz wiszą za uszy na balkonie i się suszą. Miłego dnia!