Owoce prosto z Sycylii, nie pryskane, nie woskowane, prosto od rolników. Ja zamówię przez internet, a kurier przywiezie mi je prosto pod drzwi. Brzmi świetnie! Tylko co ja zrobię z 10kg cytryn? Pytam znajomych czy ktoś reflektowałby na cytryny, na dżemy, soczki... E tam! Maksymalnie po 2 sztuki by wzięli. I tak sprawa ekologicznych cytryn upadła. Za to po raz kolejny kupiłam w Lidlu bio- cytryny, które jak obiecuje etykietka nie są niczym schlapane i bardzo chcę w to wierzyć. Część z nich wyszorowałam, sparzyłam i przerobiłam na nadzienie do tarty. Słodki i kwaśny smak świetnie się tutaj łączy, a intensywnie żółty kolor nasuwa tęskne wspomnienia za słońcem i ciepełkiem. Taki pozytywny akcent gdy na dworze szaro i buro, a niebo zasnute jest przez gęste chmury. Nie wiem jak Wy, ale ja już wyczekuję wiosny. I nie wiem jak u Was, ale u mnie pod blokiem kwitną bazie:)