Wiosna! Słońce mocniej zaczęło świecić i w końcu widać niebo. Na drzewach zakwitły biało różowe kwiaty, trawniki zrobiły się zielone i znowu słychać śpiew ptaków (a nie tylko posępne krakanie wron). Jest tak pięknie, że w zasadzie cały czas chciałabym siedzieć na dworze. Jest po prostu cudownie! Ten nowy poziom energii, ta wszechogarniająca zieleń przenosi się także do mojej kuchni. Eksperymentuję z zielonym koktajlami np. z dodatkiem młodziusieńkiej pokrzywy, z natką pietruszki czy szpinakiem. Mam po prostu ochotę na zielone! Sieję mnóstwo kiełków, obiady posypuję zieleniną na bogato. Ostatnio w sklepie udało mi się kupić pierwsze w tym sezonie szparagi. I chociaż cena nie zachęcała, to nie mogłam się powstrzymać i kupiłam jeden pęczek. I z tym jednym pęczkiem miałam taki dylemat jak w najlepszy sposób go wykorzystać, że z tego wszystkiego przeleżał w lodówce 2 dni. W końcu go wyjęłam i zrobiłam tartę ze szparagami. Wyszła wspaniała. Połączenie kruchego ciasta, masy serowej z parmezanem, szparagów i chrupiących orzeszków piniowych to był strzał w dziesiątkę. Myślę, że taką tartę zrobię jeszcze nie raz, jak już szparagi potanieją. Przygotowując tartę musiałam szparagi nieco przyciąć. Jeśli tak jak ja, nie lubicie wyrzucać jedzenia, to polecam Wam przygotowanie zupy szparagowej (z tych właśnie odciętych końcówek).