Jeszcze z miesiąc i na dworze zrobi się dużo chłodniej, częściej będzie padał deszcz i dmuchał zimny wiatr. W taką pogodę nietrudno będzie o przeziębienie. Przy pierwszych objawach choroby warto zaserwować sobie porządną dawkę witaminy C, aby wzmocnić odporność. Mówię tutaj o prawdziwej witaminie C, nie takiej w tabletkach z apteki, ponieważ przyswajalność syntetycznej witaminy nie jest oszałamiająca. Dużo lepiej sprawdza się tutaj naturalna witamina C, np., taka, która jest zawarta w owocach dzikiej róży. Owoce wykazują nie tylko działanie witaminizujące, ale działają także bakteriobójczo i przeciwzapalnie. Dzisiejsza receptura jest niezwykle prosta w przygotowaniu. Oczyszczone owoce wystarczy drobno pokroić, połączyć z cukrem i w tej postaci mogą być przechowywane w chłodnym miejscu nawet kilka miesięcy. Ja słoik z różą trzymam po prostu w lodówce. Ilość cukru i owszem jest spora, ale z mniejszą ilością róża mi po prostu spleśniała. Kiedy stosować dziką różę? Można stosować profilaktycznie w okresie wzmożonej zachorowalności, po łyżeczce dziennie lub jak tylko poczujemy się osłabieni i istnieje prawdopodobieństwo, że jakieś choróbsko chce się za nas zabrać. W takich chwilach serwuję dużą łyżkę róży, moczę nogi w gorącej wodzie z dodatkiem gorczycy, piję herbatkę z miodem i cytryną oraz pakuję się do łóżka, żeby się porządnie wygrzać. Im wcześniej się zreflektujemy, że coś zaczyna się dziać w organizmie tym większa szansa, że rano obudzimy się w dobrej formie.