Kilka dni temu trafiłam na forum internetowe o Danonkach, na którym Matki Polki podzielone były na dwa obozy. W jednym były matki pt. kocham moje dziecko i kupuję mu Danonki bo to zdrowy serek dla dzieci, a w drugim matki pt. kocham moje dziecko i nie dam mu tego świństwa do ust. Ta druga grupa okrzyknięta została ekoświrami, co dziecku serka nie da, a po nocach pewnie obżera się chipsami i czekoladą. No, to już wiecie na jakim poziomie było forum. Jednym z kluczowych argumentów zwolenników Danonków było to, że jest zdrowy, nie zawiera konserwantów i jest szybką opcją do podania głodnemu dziecku. Zgodzę się tutaj tylko z faktem związanym z konserwantami, chociaż 35- dniowy termin przydatności do spożycia nie przekonuje mnie w przypadku nabiału. Z tym czy serek jest zdrowy też bym polemizowała. Coś, co ma 6,15% wsadu owocowego trudno moim zdaniem nazwać serkiem owocowym. Podstawą deserku jest ser odtłuszczony, a ja takiego nie jadam, nie kupuję i nie podaję dziecku. Umiarkowana ilość tłuszczu jest niezbędna między innymi do tego, aby organizm mógł przyswoić witaminę D, która jest rozpuszczalna w tłuszczach. Danonek jest właśnie wzbogacany witaminą D, ale co z tego jeśli organizm nie jest w stanie jej przyswoić. Ostatni argument zwolenników Danonków to szybkość podania. Uwierzcie mi, zrobienie domowego serka też jest błyskawiczne. Wystarczy do dzbanka blendera wrzucić ser, śmietanę lub jogurt, troszkę cukru oraz świeże owoce lub wanilię, a następnie zblendować. W zależności od mocy blendera zajmie to od 3-5 minut. W takim czasie przygotujecie nie tylko porcję dla dziecka ale i solidną porcję dla siebie. Będzie lepiej i zdecydowanie taniej. Przeciętna cena za 4-pak Danonków to 5-6zł, czyli jakieś 14-16zł/ kg. Zdecydowanie za drogo! Warto więc poświęcić te 3-5 minut swojego życia i przygotować porcję nawet i na 2 dni.